1. |
Krzyk I
06:10
|
|
||
Kosmiczny pył iskrzy się
gdy umierający karzeł wschodzi
nad martwym księżycem
W przestrzeni, gdzie do dziś można usłyszeć
echa szlochu wymarłych istnień
Pojedyncze drobiny
kosmicznej materii
podstawy
istnienia
wymarłych światów
Dookoła martwych gwiazd
pływa niebiański kurz
Niegdyś kształty
tętniące życiem
dziś drobiny w próżni
Gazowy obłok
bezkształtnej materii
molekularny trup
Czekający
na kolejną
szansę
odrodzenia
(...)
Cykl się zamyka
koniec jest początkiem
Kolejna nowa droga
do śmierci
|
||||
2. |
Krzyk II
05:39
|
|
||
Matko ciemności!
Prowadź
Przyjmij mnie
Radość - pociecha dla głupców
Uśmiech - fałszywa maska
Rozkosz - narkotyk dla słabych
Pogarda, Istnienie, Beznadzieja
Kolejna przeszkoda, jak drzwi do otwarcia
Słyszę Twe wołania, jak ćma widzi światło
Z każdym moim upadkiem, zbliżam się do Ciebie
Ten bolesny sen tylko czeka aż go przerwiesz
Prowadź mnie!
Lęk - sen zapomniany
Spokój, Koniec, Nadejdzie
Mój ogień płonie!
Dym jego wdycham z każdym oddechem
Rozpalają go obrazy z rzeczywistości
Z każdym otwarciem oczu podsycam jego żar
(...)
Oto jestem, na skraju zmierzchu!
Słyszę Cie wyraźnie, tak jak w moich snach
Układam swe ciało na ciałopalnym stosie
Mój wewnętrzny ogień rozpala go
Przyjmij mnie!
Przyjmij mnie!
Prowadź!
|
||||
3. |
Krzyk III
06:47
|
|
||
Czarny monument
odlany przez naturę
górujący nad wszystkim
co ludzkie i cielesne
Odwieczna mekka
wszystkich szukających
Wyrocznia, co dopuszcza
tylko godnych jej oblicza
O, pozwól mi, poznać odpowiedź
Dotknąć Twych szczytów w mym ostatnim tchnieniu
Bezkres przestrzeni objąć wzrokiem
Zobaczyć i odejść na zawsze do nicości!
O, wielkość jej, cel ostatniej mej wędrówki
Nie, nie poddam się, przezwyciężę własne męki!
Kręta droga nad stromą granią
Ciasny wąwóz o ostrych krawędziach
Ciągnę mój żywot tą ostateczną drogą
Pomagając sobie poranioną ręką
A! Szpica wszechświata!
Wyrocznia, co wskazuje koniec i początek
Dotknąć jej szczytów, spojrzeć w dół
Zrozumieć i odejść na zawsze do nicości
(...)
U podnóża skał, pośród starych drzew
porozrzucane leżą kości
Zebrane przez wieki, przykryte piaskiem
naniesionym przez wiatry w przeszłości
To szkielety tych, co szukali wyroczni
odnaleźli swoją odpowiedź
|
||||
4. |
Krzyk IV
06:21
|
|
||
Ziemia pulsuje w upiornym rytmie
Bezwolny nurt spływa do rzeki
Beznadziei
Bezwładna masa w szaleńczym tańcu
oddaje hołd bożkowi
Bezistnienia
I widziałem świątynie z kamienia
w których ślepi widzieli boski blask
głusi słyszeli anielskie wołanie
które niemi wznosili ku chwale
Zaprzeczenia
I widziałem armie potężne
walczące z własnymi cieniami
jeńców kopiących groby, w których
kładli się ich oprawcy
Przetrwanie
Widziałem tłum nieskończony
w szatach brązowych od krwi
posłuszni jak stado owiec
podążali ślepo na rzeź
Na rzeź
Dzień po dniu
wstajemy bez celu
przywdziewając na twarz ludzką maskę
Przemierzając codziennie
tą samą drogę
odtwarzając wyuczone
pozory istnienia
Bezwolna masa
w rzece bez końca
której ujście jest początkiem
Płyniemy bez celu
w tym samym rytmie
budując sobie własną klatkę
Przetrwanie
Istnienie
Zaprzeczenie
|
||||
5. |
Krzyk V
06:45
|
|
||
Siedem księżyców już dawno zgasło
Słońce czerwone się wznosi
Zimny wiatr smaga kamienne ściany
Właz się unosi
Brama się otwiera
wąż wypełza
(...)
W dół, po kamiennych schodach
wśród zmurszałych murów
gdzie unosi się zapach zgnilizny
Delikatny promień
purpurowej poświaty
przyciąga istoty nocy
Tam! Gdzie czarcie pomioty
przy wiecznym ognisku
wznoszą bluźniercze modły
Tam! Gdzie władca zepsucia
ojciec zniszczenia
zasiada na tronie z kości
(...)
Nadejdzie dzień
gdy czerwone słońce
wzejdzie po raz ostatni
Gdy prastara krypta
zostanie otwarta
wypuszczając piekielne hordy
I wypełzną z mroku
bluźniercze upiory
spragnione krwi i mięsa
I powróci na ziemię
władca zarazy
Pan zgnilizny i mordu
(...)
Siedem księżyców już dawno zgasło
słońce czerwone się wznosi
zimny wiatr smaga kamienne ściany
właz się unosi
Brama się otwiera
Pieczęć została złamana
Otchłań się otwiera
Wąż wypełza na żer
|
||||
6. |
Krzyk VI
05:19
|
|
||
Ja!
Rozpadam się
Rozmywam
Odpad istnienia, żyjący bez celu
sprzeczny z naturą, karmiony bólem
Szara istota, o bezludzkim kształcie
spogląda na mnie, z powierzchni lustra
Ja!
Rozpuszczam się
Rozpływam
W rzece bez ujścia, nad kościanym lasem
wzdłuż drogi bez celu, brązowej od krwi
Bezwładne ciała, ze ściętymi głowami
Stos nieskończony, z rozkładających się zwłok
Chcę
Zapomnieć pamiętać
Odzobaczyć
Ja wiem, poznałem przyczynę i cel naszego bezistnienia
Widziałem Lodową Wieżę wybudowaną ze zmarzniętych łez cierpiących
Klęczałem na placu wybrukowanym głowami tysięcy istnień
Wdychałem swąd palonych ciał ułożonych na bezkresnym stosie
Ja wiem!
|
||||
7. |
Krzyk VII
09:26
|
|
||
Spróbować ostatni raz
wzlecieć jak ptak
szybować swobodnie
nad wierzchołkami drzew
Ostatni raz zadać
to jedno pytanie
usłyszeć dawno
zapomnianą odpowiedź
Nie zdążę już
Ostatni raz przejść
ulubiona drogą
wciągnąć w pierś
znajomy zapach lasu
Spojrzeć ostatni raz
na twarze znajome
Oddać cześć tym wszystkim
z którymi dzieliłem szlak
W ostatnim mgnieniu
na krańcu życia
gdy myśl się jeszcze układa w całość
Ostatnie otwarcie
zmęczonych oczu
świadome spojrzenie na całość
Idę przez las, którego już nie zasadzę
na wzgórze, którego już nie posiądę
do zamku, którego już nie wybuduję
po wygranych wojnach, których nigdy nie rozpocznę
(...)
Me ciało stanie się pożywką dla przyszłości
Rzeczy, które posiadłem rozpadną się na proch
Świat, który znałem odejdzie razem ze mną
I tylko echo poniesie mój ostatni krzyk wysoko do gwiazd
|
Streaming and Download help
If you like Witch Head Nebula, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp