Odpad istnienia, żyjący bez celu
sprzeczny z naturą, karmiony bólem
Szara istota, o bezludzkim kształcie
spogląda na mnie, z powierzchni lustra
Ja!
Rozpuszczam się
Rozpływam
W rzece bez ujścia, nad kościanym lasem
wzdłuż drogi bez celu, brązowej od krwi
Bezwładne ciała, ze ściętymi głowami
Stos nieskończony, z rozkładających się zwłok
Chcę
Zapomnieć pamiętać
Odzobaczyć
Ja wiem, poznałem przyczynę i cel naszego bezistnienia
Widziałem Lodową Wieżę wybudowaną ze zmarzniętych łez cierpiących
Klęczałem na placu wybrukowanym głowami tysięcy istnień
Wdychałem swąd palonych ciał ułożonych na bezkresnym stosie
Melodic, almost pagan black metal out of Iceland with some of the most aggressive vocals I've heard in the genre. It's balls to the walls from the first note with few respites, but its melodic enough to not overstay its welcome. Jeff Wilson
This is a really nice piece of black metal, i totally love it! Although nothing avantgarde, it has some unique flava' of its own. I mean, it's on repeat for a few hours now. \m/ BVCVLEI